Mężowi marzyło się ostatnio ciasto cytrynowe. Przyznam, że nigdy takiego nie robiłam, choć nie wydawało mi się skomplikowane. Chcąc spełnić kulinarną zachciankę męża, zaczęłam szukać przepisów w Internecie. Ten, na którym się opierałam, znalazłam na blogu Niny. No i co? I znowu musiałam dobrać ilość składników na wyczucie :) bo okazało się, że moja blaszka jest o wiele większa, niż ta, na którą przepis podawała Nina.
Składniki (na blaszkę keksówkę 30x11 cm):
1 szklanka cukruSkładniki (na blaszkę keksówkę 30x11 cm):
2 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
6 średniej wielkości jajek
8-9 łyżek stopionego przestudzonego masła
3/4 szklanki kwaśnej śmietany 12-18%
6-7 łyżek świeżego soku z cytryny
skórka otarta z 3 cytryn
Nina podkreślała u siebie, że bardzo ważne jest, aby wszystkie składniki miały temperaturę pokojową, dlatego moje odleżały na blacie w kuchni ponad godzinę zanim zabrałam się do robienia ciasta.
Muszę przyznać, że gdyby nie to, że składniki muszą "się ogrzać", to ciasto nazwałabym błyskawicznym. Wszystkie sypkie produkty - mąkę, cukier i proszek do pieczenia przesiałam do miski. W drugiej misce roztrzepałam jajka. W garnku do przestudzonego rozpuszczonego masła dodałam śmietanę, sok i skórkę z cytryny.
Do miski z mąką wlałam jajka, wymieszałam je mikserem, a potem dodałam do nich płynne składniki z garnka. Wszystkie mieszałam aż do uzyskania jednolitej masy, ale nie za długo, żeby "nie przerobić" ciasta. Masę wylałam do blaszki wcześniej wysmarowanej masłem i oprószonej mąką.
Ciasto wstawiłam do rozgrzanego do 175 stopni (góra-dół) piekarnika elektrycznego. Po pierwszych 20 minutach pieczenia, ciasto mi lekko pękło i zaczęło się rumienić. Trochę się bałam, że mi się przypiecze, więc lekko narzuciłam na nie folię. W sumie ciasto piekłam ok. 45-50 minut, do momentu aż drewniana wykałaczka była sucha a ciasto lekko odchodziło przy brzegach od formy.
Nina proponowała do niego lukier, ja jednak posypałam ciasto cukrem pudrem. Było słodko-kwaśne, miękkie, wilgotne. Pycha!
Do miski z mąką wlałam jajka, wymieszałam je mikserem, a potem dodałam do nich płynne składniki z garnka. Wszystkie mieszałam aż do uzyskania jednolitej masy, ale nie za długo, żeby "nie przerobić" ciasta. Masę wylałam do blaszki wcześniej wysmarowanej masłem i oprószonej mąką.
Ciasto wstawiłam do rozgrzanego do 175 stopni (góra-dół) piekarnika elektrycznego. Po pierwszych 20 minutach pieczenia, ciasto mi lekko pękło i zaczęło się rumienić. Trochę się bałam, że mi się przypiecze, więc lekko narzuciłam na nie folię. W sumie ciasto piekłam ok. 45-50 minut, do momentu aż drewniana wykałaczka była sucha a ciasto lekko odchodziło przy brzegach od formy.
Nina proponowała do niego lukier, ja jednak posypałam ciasto cukrem pudrem. Było słodko-kwaśne, miękkie, wilgotne. Pycha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz