niedziela, 9 marca 2014

Tarta z pieczarkami i brokułami pod beszamelem

Na weekend wpadła do nas moja starsza siostra z mężem i synem. Nie chciałam raczyć ich tylko kanapkami i sałatką. Chciałam zrobić coś, czego u mnie jeszcze nie jedli. Wybór padł na tartę. Ciasto przygotowałam wcześniej i schładzało się w lodówce. Resztę przygotowałam trochę później i piekłam przy gościach, od czasu do czasu wymykając się do kuchni sprawdzając, jak się ładnie rumieni w piekarniku. Wyszło smacznie, a goście byli zaskoczeni tym pomysłem :)


Składniki:
Ciasto kruche na tartę (na blaszkę 28cm)
125 g prawdziwego masła
250 g mąki (ja dałam pszenną)
1 żółtko
1 łyżka śmietany 18% (daję ją zamiast 50ml zimnej wody - ciasto jest delikatniejsze)
szczypta soli 

Nadzienie
brokuł
40-50 dkg pieczarek (można dać mniej, więcej - wedle życzeń)
pół piersi z kurczaka 
żółty ser

Sos beszamelowy
2 łyżki masła
2 łyżki czubate mąki
1,5 - 2 szklanek mleka 
gałka muszkatołowa
sól, pieprz

Ciasto kruche zagniatałam bardzo szybko. Właściwie nie powinno się go zagniatać w rękach, żeby nie ogrzewać masła. Musi być mocno schłodzone, pokrojone i trzeba je siekać z mąką - najlepiej w jakimś malakserze. Ja jednak zagniatam ciasto rękoma i staram się to robić w błyskawicznym tempie. Ciasto od razu rozwałkowałam i okrągły placek wyłożyłam na blaszce do tarty. Nadmiar ciasta odcięłam wałkiem. Przykryłam wszystko ściereczką bawełnianą (choć podobno powinno się przykryć folią aluminiową) i wstawiłam do lodówki. Schładzało się ok. 30 minut - choć może zostać w lodówce dłużej.

W tym czasie przygotowałam pierś z kurczaka. Pokroiłam w drobną kostkę i smażyłam na oleju na patelni, doprawiając do smaku solą, pieprzem, ostrą papryką i ziołami prowansalskimi. Oczywiście kurczaka każdy może przyprawić wedle własnych upodobań. Pieczarki umyłam, skroiłam na większe kawałki i dusiłam na maśle. Tym razem w ferworze walki posoliłam pieczarki trochę za wcześnie. Zawsze staram się solić je na sam koniec. Po pierwsze, nie tracą wtedy jędrności i po uduszeniu są soczyste. Po drugie nie robią się takie ciemne, jak tym razem u mnie na zdjęciach :)
Dusząc pieczarki zajęłam się w międzyczasie brokułem. Umyłam go, podzieliłam na różyczki i ugotowałam al dente w lekko osolonej wodzie. Na koniec przygotowałam beszamel - rozpuściłam w rondelku masło i wsypałam mąkę, żeby zrobić zasmażkę. Dolewałam potem stopniowo mleko, ciągle mieszając rózgą. Sos cały czas przygotowywałam na "wolnym" ogniu. Kiedy ładnie zgęstniał przyprawiłam solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Gęstość sosu reguluję zawsze mlekiem. Jeśli chcę mieć naprawdę gęsty, kremowy sos dodaję po prostu mniej mleka.

Po przygotowaniu składników do nadzienia, wyjęłam z lodówki ciasto i nakłułam je widelcem, żeby przy pieczeniu się nie podnosiło. Wyłożyłam na nie papier pergaminowy i wysypałam groch. Papier wcześniej mocno pomięłam, dzięki czemu łatwiej mi go było potem rozłożyć na cieście. Groch obciążył natomiast ciasto, dzięki czemu podczas pieczenia nie opadły boki tarty. Ciasto wstawiłam do rozgrzanego do 180 stopni (góra-dół) piekarnika elektrycznego na jakieś 15-20 minut. Następnie zdjęłam papier z grochem i podsuszyłam ciasto przez kolejne 10-15 minut. 

Na takie prawie gotowe ciasto wyłożyłam usmażonego kurczaka. Rozłożyłam go tylko na połowie - to dobry sposób na wyjście z sytuacji, kiedy część gości nie przepada za mięsem. Na kurczaka wyłożyłam pieczarki i różyczki brokuła. Całość zalałam sosem beszamelowym i posypałam startym na grubych oczkach, żółtym serem. Całość wstawiłam ponownie do piekarnika na ok. 40-45 minut. Tak naprawdę jeśli brzegi tarty nie rumienią się zbyt mocno, a ser na wierzchu nie zaczyna przypalać, możemy potrzymać tartę w piekarniku nawet kilka, kilkanaście minut dłużej.

Z racji tego, że na stole poza tartą były jeszcze inne smakołyki, to zjedliśmy jej połowę. Drugą połowę przykryłam folią i wystudzoną wstawiłam do lodówki. Następnego dnia podgrzałam ją w piekarniku i wszyscy zjedli ją ze smakiem na... śniadanie :) Tarta najlepsza jest oczywiście na ciepło, ale świetnie sprawdzi się też jako zimna przekąska. 

Brak komentarzy: