czwartek, 6 marca 2014

Słodkie bezy

Za każdym razem, kiedy robię kruche ciasto zostają mi białka. Czasami dodaję do nich całe jajka i robię jajecznicę albo omlet. Czasami po prostu je mrożę i po kilku dniach robię z nich bezy. Tym razem wybrałam słodkości. Do tego miałam ochotę na takie bezy wysuszone z wierzchu a ciągnące się w środku. Nie wychodzą mi wtedy takie czysto-białe, ale lekko przyrumienione, bo cukier puder lubi się skarmelizować i przyrumienić. 



Składniki:
3 białka
1 szklanka cukru pudru
szczypta soli

Białka zaraz po tym jak się rozmroziły, zaczęłam ubijać mikserem najpierw na niskich obrotach a potem stopniowo je zwiększałam. Do białek dodałam szczyptę soli, dzięki temu piana łatwiej się ubija i jest naprawdę sztywna. Cukier puder dodawałam partiami dopiero wtedy, kiedy z białek powstało mi już dużo białej piany.


Ja ubijam białka w swojej ulubionej, plastikowej misce. Wszyscy jednak krzyczą, że najlepiej robić to w szklanej albo metalowej misce, bo plastikowa na ściankach zawsze będzie miała odrobiny tłuszczu, których ciężko się pozbyć przy nawet bardzo dokładnym myciu. Tłuszcze natomiast bardzo często utrudniają, a nawet uniemożliwiają ubicie piany. Ja nigdy nie mam jednak z tym problemu i piana zawsze wychodzi bardzo puszysta i na tyle sztywna, że nie zmienia swojego kształtu nawet po nabraniu jej na łyżkę i odwróceniu "do góry nogami". Oczywiście każdy jednak sam może zdecydować, w jakiej misce ubijać pianę :)


Bezy chyba za każdym razem suszę inaczej :) Pierwsze suszyłam prawie godzinę w temp. 130 stopni. Wyszły bielutkie. Przy kolejnych pozwoliłam sobie na eksperymenty z temperaturą i wiem już, że najlepsza na suszenie bezy to 70-80 stopni. Ja z racji tego, że chciałam mieć tym razem beziki ciągnące się w środku, pozwoliłam żeby spędziły w piekarniku jakieś 80 minut w temperaturze 90stopni. Owszem wyszły lekko beżowe, ale cukier ładnie się skarmelizował, a beza pięknie przyklejała do podniebienia :)

Brak komentarzy: